piątek, 28 czerwca 2013

young fathers - tape two


panowie, którzy jeszcze tu nie gościli, więc przy okazji wydania drugiego EP daję im szansę. trio rodem ze szkocji raczy tym razem aż dwudziestoma trzema minutami dobrego hip hopu ("aż", bo "tape one" trwa 3 minuty krócej...)

ze względu na moje lo-fi-zboczenie skłaniam się ku debiutanckim 20 minutom. niemniej wszystko do sprawdzenia tutaj - (klik!).








największy ładunek emocji do odnalezeinia w kawałku, który young fathers wydali między pierwszą a drugą EPką. "the guide" to utwór, którego zwyczajnie trzeba spróbować. so here we go:





wtorek, 25 czerwca 2013

Toma Odella "długa droga..." na szczyt



"long way down" to płyta potrzebna każdemu, tak jak potrzebne jest szczęście. fortepianowe akordy nie brzmiały tak dobrze w britpopowych aranżacjach od czasów pierwszego albumu Keane. folk miesza się z bluesem, a występujące tu i ówdzie chórki dodają krążkowi duchowości w stylu Mumford & Sons. każdy tekst może złamać serce, każdy może za nie chwycić. a autor?  za zuchwały na ckliwe ballady w stylu Jamesa Morrisona, za grzeczny na bluesowe hymny Boba Dylana.

gdyby Tom Waits (broń boże) odszedł z tego świata i jakimś cudem stał się aniołem to nazywałby się Tom Odell.




sobota, 22 czerwca 2013

Ziemia nieznana (uszom)






Wielkie bywa zaskoczenie nawet wytrawnego słuchacza, poszukiwacza nowych trendów, w momencie gdy spotyka się z muzyką z kraju, którego nie posądzałby o twórczość wartą większej uwagi. 

Parę lat temu Russian Red i El Guincho na nowo odkryli przede mną Hiszpanię, tym razem zespół Dorgas zwrócił moją uwagę na brzmienie południowoamerykańskie, a dokładniej brazylijskie. 

Do schematu indie popowego albumu dołożyli pulsującą energię muzyki fusion oraz latynowski temperament niepozwalający na choćby moment znużenia. Debiutancka płyta jest nieokrzesana, rozbiegana w kierunku wielu gatunków (zwłaszcza dream popu), lecz punktem spójnym są przyjemnie lekkie partie wokalne  śpiewane w ojczystym języku i melodyjne, gitarowe riffy. Doskonały materiał na podtrzymanie wysokiej temperatury podczas letniego wieczoru.







               




do wrażeń słuchowych dołącza Hu, co oznacza dodatkową parę uszu do słuchania i rąk do pisania. będzie więc podwójnie fajnie.
od teraz wrażenia słuchowe double trouble! 
stay tuned.



piątek, 21 czerwca 2013

unknown mortal orchestra




jeszcze jeden zespół o brzmieniu znoszonych jeansów. takich po wujku, poprzecieranych na kolanach, z dziurami i postrzępionymi nogawkami. 
unknown mortal orchestra - chłopcy z ameryki i nowej zelandii. 

dodaję do wakacyjnej playlisty.



wtorek, 18 czerwca 2013

sean nicholas savage






był ostatnio mac demarco, teraz kolej na jego kolegę. sean nicholas savage - kolejny czarodziej ejtisowych klimatów, sentymentalnych tekstów i melodii idealnie wakacyjnych. 

dziewięć albumów w ciągu trzech lat to całkiem niezły wynik. przyjrzyjcie się ostatniemu:





poniedziałek, 17 czerwca 2013

pazes "frozen"





Pazes, chłopak z Brazylii, na którego trafiłam - jak to zwykle bywa w web-bezkresie i bandcamp'owym oceanie dźwięków - zupełnym przypadkiem. 

rok temu uraczył EPką 
(klik), która mocno kręci w głowie. mocniejsze zawroty głowy spowodował jednak jego świeży singiel "frozen". pięciominutowy szkielet równomiernego rytmu, po którym wspinają się migotliwe dźwięki syntezatorów, a na samym szczycie zasiada wokal biblo. 

"frozen" zapowiada EPkę która już za kilka dni wykluje się w gnieździe wytwórni 
time no place. can't wait.







sobota, 15 czerwca 2013

blue hawaii - untogether





Blue Hawaii na "Untogether" oscyluje między dream-popowymi uśmiechniętymi dźwiękami a ambientem sprawiającym, że głowa nabierając ciężaru zapada się coraz bardziej w poduszkę. nie usypia, wręcz odwrotnie - pobudza wszystkie zmysły, a przed oczami maluje obrazy. 

a gdyby jednak podnieść w trakcie słuchania głowę z poduszki, to stanowczo jest do czego się bujać i podrygiwać nogą.





                                                      


piątek, 7 czerwca 2013

34°56'54"N 116°40'53"W


' On May 27th the first ever listening of the new Boards of Canada album 'Tomorrow's Harvest' took place in the middle of the Californian desert. Decoded from a graphic and a film, with no promise of what lay at the end of the road - around 100 fans drove for up to 15 hours to this long-abandoned water park... '




środa, 5 czerwca 2013

Mac DeMarco


urzekł mnie ten kanadyjczyk i jego retrospektywne dźwięki. moja miłość do muzyki tagowanej last.fm'owo jako 80s-influenced oraz klimatów lo-fi ostatnio wygrywa.

Mac DeMarco częstuje dźwiękami, które tworzą w powietrzu zapach wakacji i wpychają go przez nozdrza prosto do głowy. jest tak radośnie i beztrosko, że aż ciężko wrócić na ziemię.

Wypróbujcie na spotifaju (klik!) 








niedziela, 2 czerwca 2013

better person - i wake up tired


Godzina 6 rano. Na wpół obudzona, z otwartym jednym okiem wchodzę na facebooka w swoim telefonie. Wśród aktualności widzę tytuł, który trafia idealnie w stan, w którym wówczas się znajduję – I wake up tired. Wynik: subtelna pobudka delikatnymi dźwiękami w stylistyce glo-fi.

Mowa o Better Person, czyli następnej świeżej krwi polskiej sceny muzyki elektronicznej. Sceny, która przynosi nam coraz więcej powodów do dumy. Adam Byczkowski (gitarzysta Kyst oraz Coldair) okazuje się kolejnym z nich. To 23 latek pochodzący z Sopotu, mieszkający na co dzień w Berlinie. Swoją muzykę traktuje jako możliwość wylania na świat emocji, które przynosi mu codzienność. W naszej rozmowie przyznaje, że chce żeby projekt Better Person przyniósł efekty w jak najbardziej osobistym wymiarze.

Choć na razie możemy poznać go jedynie dzięki singlowi I wake up tired, to z całą pewnością warto czekać na więcej. Zapytany o plany zdradza zamiar wydania EPki pod koniec lata lub wczesną jesienią. Zanim to jednak nastąpi uraczy nas jeszcze jednym singlem. W twórczości Better Person usłyszymy mocne zainteresowanie soulem i r&b, a z drugiej strony całą sceną lo-fi i muzyką lat 80tych. Zatem wśród inspiracji – z jednej strony Michael Jackson, z drugiej Ariel Pink.

Subtelny wokal i sensualność całości sprawia, że ciężko jest mi nie sięgnąć do porównania z twórczością Rhye. W oczekiwaniu na kolejny singiel kieruję was do pierwszego – I wake up tired: