o tym panu jeszcze nie było, więc dziś post z serii "karygodne! nadrabiamy!".
na jego EPkę "art is dead" trafiłam dawno temu u pana z nieba (za co dzięki mu wielkie). wtedy to sorrow swoimi połamanymi beatami połamał we mnie wszystko.
potem pojawił się longplay...
na jego EPkę "art is dead" trafiłam dawno temu u pana z nieba (za co dzięki mu wielkie). wtedy to sorrow swoimi połamanymi beatami połamał we mnie wszystko.
potem pojawił się longplay...
i w tym wypadku nie było inaczej. "dreamstone" przyniósł mi ten sam poziom połamania i ściskania wnętrzności głębokim basem co w przypadku "art is dead". i choć na nadużywane hasło "dubstep" pewnie niejedno z was (tak jak ja) dostaje dreszczy, to zachęcam. odwagi! w tym wypadku warto zawiesić ucho i dać subtelnie połamać sobie żebra.
(kawałek numer trzy w szczególności)
(kawałek numer trzy w szczególności)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz