wtorek, 16 września 2014

jungle - jungle




w dzisiejszym nawale nowej muzyki naprawdę niełatwo trafić na kogoś, kto przykuje uwagę czymś więcej niż singlem nie nasuwając tym samym miliona skojarzeń z twórczością innych muzyków. i choć słysząc zabiegi wokalne jungle trudno nie pomyśleć o bee gees, to jednak cały ich longplay to dla mnie coś totalnie świeżego. z jednej strony wpisują się w aktualne retrospekcyjne disco-trendy, z drugiej zachowują charakterystyczny dla siebie funkowy feeling, który pozostaje od początku do końca ICH i podrywa do tańca całe ciało. potrafią też soulowo, czule rozbujać takim kawałkiem jak chociażby "drops". a klip do "platoon" to coś, co po prostu trzeba zobaczyć.






kupili mnie w całości i czuję, że jeszcze będzie o nich bardzo głośno. ich album dostępny na spotify, więc polecam <klik> tutaj.

piątek, 5 września 2014

kamp! - baltimore EP




jakiejkolwiek ścieżki by nie wybrali, to idą w dobrą stronę. chłopcy z kamp! chyba nie potrafią obrać złego kierunku.
a ja nie potrafię słuchać ich i nie tańczyć. więc tańczę.




środa, 3 września 2014

trashlagoon - entracte EP / blue empire LP





w skład trashlagoon wchodzi dwóch panów: sebastian wielicki i niklas freund. panowie gościli już kiedyś ze swoją EPką struggle w jednym z moich 'now playing' (klik). choć już ich dotychczasowe poczynania wydawały mi się zbyt mało docenione, to teraz tym bardziej trudno jest pogodzić mi się z tym, że twór reprezentujący tak światowy poziom leży przykurzony na którejś z piwnicznych półek house'u czy szeroko pojętej muzyki elektronicznej, do której docierają tylko wybrani.

znając ich wcześniejsze poczynania (a więc chociażby wydanie, do którego odnośnik podałam wyżej) trudno nie być zaskoczonym zawartością ich najświeższego tworu. entracte różni się bowiem nie tylko od struggle ale i od ich długogrającego debiutu (o którym z kolei napiszę niżej). sami o tym wydawnictwie mówią w pochlebnym i mało skromnym tonie przyznając, że to najlepsze, co do tej pory zrobili. w sumie trudno mi się z tym zgodzić tak samo, jak trudno się z tym nie zgodzić. entracte to wydanie lżejsze i wpisujące się w aktualne trendy znacznie lepiej niż house'owe klimaty, w których panowie tonęli wcześniej. pięknie zloopowane przestrzenie gitarowe, rytmy chwilami taneczne, a całość momentami pozapadana w iście flying lotusowym stylu. do tego dwa remixy, które mi osobiście psują odbiór całego wydania. 







cofając się jednak wstecz... stanowczo sugeruję zwrócenie ucha również w stronę dźwięków, które trashlagoon wydali trochę wcześniej (choć niedawno, bo w kwietniu tego roku).

długogrające blue empire na wskroś przesiąknięte głębokimi house'owymi zagrywkami zdawało się poprawiać grubą kreską szkic stylistyki, w której panowie zamierzają krążyć. szkic ten nakreślony został bowiem już przez pierwszą EPkę. sądziłam, że w tej przyjemnie głębokiej, house'owej szufladzie panowie osiądą na dobre i podawać z niej będą nam kolejne dźwięki w podobnym klimacie. jednym słowem: że podążać będą obraną drogą.

pozostaje mi wybaczyć panom zmianę planów, czasem posłuchać entracte, a częściej sięgać po blue empire i cieszyć uszy smakowitymi dźwiękami pokroju kawałków metaphobia, feel czy sunbug. co i wam polecam.




poniedziałek, 1 września 2014

kubaterra




któregoś dnia kuba spakował plecak i wyjechał z krakowa do australii. tam spędził pół roku nagrywając swój album. pracował na farmie, siedział w lesie i robił muzykę. 

efekt?

efekt jest czarujący, co zdaje się przyszło mu z dużą lekkością. uwiódł mnie wokalnie, gitarowo i rytmicznie. uwiódł mnie swobodą, którą słychać w każdym dźwięku tego wydania. piękne i polskie. warto wrzucić w słuchawki.