no dobrze, panie faker. wydał pan wreszcie swój debiutancki album. album będący jedną z moich większych nadziei tego roku. album, który ma swoje MOMENTY, ale nie ma ich na tyle, by spełnić oczekiwania...
moja ciekawość została mocno podsycona wydaniem "lockjaw", a chwilę potem singiel za singlem... no i co? na singlach ten album właściwie się kończy. nie ma w nim nic smaczniejszego ponad nie. może tylko "dead body" łagodzi lekki niesmak po wysłuchaniu całego wydania...
mogło być lepiej, chet, ale na tauronie i tak się widzimy. nie zawiedź na żywo, zdolna bestio.
moja ciekawość została mocno podsycona wydaniem "lockjaw", a chwilę potem singiel za singlem... no i co? na singlach ten album właściwie się kończy. nie ma w nim nic smaczniejszego ponad nie. może tylko "dead body" łagodzi lekki niesmak po wysłuchaniu całego wydania...
mogło być lepiej, chet, ale na tauronie i tak się widzimy. nie zawiedź na żywo, zdolna bestio.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz