ciemność, cisza, najbardziej moja ze wszystkich moich poduszek, kołdrowy kokon, głęboka noc - nie wyobrażam sobie inaczej słuchać hammocka. w inny sposób nie da się go doświadczyć w pełni głęboko.
za te soczyście senne dźwięki odpowiedzialni są dwaj panowie ze stanów - marc byrd oraz andrew thompson.
jedni nazwą to ambientem, inni post-rockiem, a ja zwyczajnie nie znalazłam jeszcze muzyki, która tak błogo wprowadzałaby mnie w sen. w rankingu płyt, których drugą połowę zazwyczaj przesypiam "ketonic" i "raising your voice... trying to stop an echo" nie mają zbyt dużej konkurencji. i to nie negatywna recenzja bynajmniej. kojarzę jedynie, że czasem ze snu wyrywały mnie mocniejsze fragmenty perkusyjne albo wyraźniejsze wokale.
przy okazji klip do ich utworu "breathturn" zajmuje jedną z czołowych pozycji wśród najpiękniejszych klipów jakie oczy me widziały...
dobranoc
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz