wtorek, 28 stycznia 2014

kiasmos - thrown EP





historia tego duetu sięga 2009 roku. wtedy właśnie ólafur arnalds i janus rasmussen ujawnili światu swoje dwa pierwsze dzieła. później w 2012 roku nakładem (mojej ulubionej notabene) wytwórni erased tapes wydali EPkę.







ólafur od początku nie krył swojej radości z faktu, że wreszcie ma okazję tworzyć muzykę, do której ludzie mogą potańczyć, a nie płakać.

całkiem niedawno w sieci pojawił się kolejny utwór duetu kiasmos, zapowiadający wydanie (zdaje się, że tym razem długogrające) planowane na ten rok.

" We want to release this song ahead of the album to get ourselves as well as you all excited for a much more Kiasmos-active 2014!' "




islandzkie techno - brzmi dobrze, hm? stay tuned.


piątek, 24 stycznia 2014

sorrow - art is dead EP / dreamstone LP



o tym panu jeszcze nie było, więc dziś post z serii "karygodne! nadrabiamy!".


na jego EPkę "art is dead" trafiłam dawno temu u pana z nieba (za co dzięki mu wielkie). wtedy to sorrow swoimi połamanymi beatami połamał we mnie wszystko.






potem pojawił się longplay...



i w tym wypadku nie było inaczej. "dreamstone" przyniósł mi ten sam poziom połamania i ściskania wnętrzności głębokim basem co w przypadku "art is dead". i choć na nadużywane hasło "dubstep" pewnie niejedno z was (tak jak ja) dostaje dreszczy, to zachęcam. odwagi! w tym wypadku warto zawiesić ucho i dać subtelnie połamać sobie żebra.


(kawałek numer trzy w szczególności)


niedziela, 19 stycznia 2014

blossom - blue baloons / the longest journey



trafiam na kolejnego ciekawego artystę z polski i już nawet nie jestem w szoku, że pochodzi właśnie stąd. chyba czas oswoić się z myślą, że w naszym kraju na świat przychodzi mnóstwo zdolnych ludzi, którzy w ostatnich latach swoją twórczość wyjmują z szuflady i ujawniają światu. i oby takich szuflad było jak najwięcej, bo pomimo całkiem sporej płodności polskiego rynku muzycznego w ostatnim czasie ciągle jestem głodna i ciekawa tego, co jeszcze się w tych polskich szufladach kryje.

ale do rzeczy!

wstęp nieprzypadkowy, bo kilka dni temu podesłana mi została twórczość blossoma (klik). swój pierwszy album wydał w 2011  roku i od tamtej pory nazywany już tu i ówdzie "polskim bonobo" (co podbijam - jak najbardziej!) nie zrobił zdaje się wielkiego szumu. a przynajmniej nie zrobił takiego szumu, jaki zrobić powinien (a powinien zrobić bardzo duży).

w grudniu ukazał się jego drugi album "the longest journey". i tak jak na "blue baloons" - 
spójna mieszanka nu jazzu, chilloutu i downtempa (+ trochę więcej elektroniki niż poprzednio) - doskonałość.
podaję wam te dźwięki, bo to po prostu trzeba usłyszeć. 


środa, 15 stycznia 2014

hubie davison - i won't be there EP



dziś o panu, o którym pisałam już kiedyś (klik), więc powtarzać się nie będę. przypomnę o nim jedynie, bo warto. szczególnie, że wydał jakiś czas temu bardzo bardzo EPkę. hubie - trzy razy tak.




wtorek, 14 stycznia 2014

HVOB - lion EP




po prawie roku od premiery debiutanckiego albumu (byłam pewna, że czegoś zabrakło w moim grudniowym podsumowaniu!) wiedeński duet HVOB (Her Voice Over Boys) wydał w grudniu na świat kolejne spośród swoich mniejszych dzieci. mniejszych, bo "lion" to 4-utworowa EPka, a kolejne, bo to nie pierwsze tego typu wydanie w ich wykonaniu. jednak znów ku zasadzie "nie ilość, a jakość" warto zawiesić na tym ucho. 


konstrukcja lwa niewiele różni się od poprzednich EPek, duet znowu podzielił się bowiem dwoma utworami i dwoma remixami. wydanie ponownie wyszło spod skrzydeł wytwórni stil vor talent, a HVOB nie po raz pierwszy swoimi sensualno-tanecznymi dźwiękami rozpuszczają wszelkie lody. 












niedziela, 12 stycznia 2014

axel boman - family vacation



deep house'owy smaczek idealny na dzień, gdy boli właściwie wszystko.

 słuchawki na głowę i dawkować bez przerwy, wprost do uszu.


a gdyby kogoś nie przekonała okładka (notabene kolejna z serii tych do oprawienia w ramkę i powieszenia na ścianie), to dokładam zdjęcie axela.


(9/10. would date)






wtorek, 7 stycznia 2014

MΛRT - we all need fixing



dziś post z cyklu "miejcie na niego oko", więc oddaję w wasze ręce pierwszy twór młodego chłopaka z bytomia.

MΛRT pod jednym względem wyjątkiem nie jest, z utworem "we all need fixing" było bowiem dość standardowo: od pomysłu do realizacji. realizacja wylądowała na jakiś czas w szufladzie, później wyjęła ją stamtąd myśl "a może jednak świat powinien to usłyszeć?". efektem finalnym jest to, co za moment trafi przez słuchawki prosto do waszych uszu. i tu, na polu dźwiękowym pokazuje już, że jest wyjątkowy. w ciągu trzech hipnotyzujących minut udowadnia, że mniej znaczy więcej.

i choć MΛRT poczęstował dopiero trzema minutami tego, co potrafi, to dzielę się tym z wami, bo do mnie trafił każdą sekundą z osobna. mam przeczucie i nadzieję, że za jakiś czas będzie o nim głośno.

bierzcie, słuchajcie i lajkujcie tu: klik






poniedziałek, 6 stycznia 2014

now playing #5 » moddi - set the house on fire




moddi pojawił się ostatnio ze swoim albumem "set the house on fire" w moim podsumowaniu. w nowym roku nie schodzi z playlisty wpisując się skandynawskim chłodem zarówno w aurę jak i w nastrój.

 

środa, 1 stycznia 2014

atom tree - tide of thorns EP




moją uwagę przykuli remixem utworu "cirrus" z ostatniego albumu bonobo. atom tree to dwaj chłopcy z glasgow mający na swoim koncie na razie jedną EPkę. potencjał niezaprzeczalny.